Liliopolis x maybel
„Świat suknia, a dom koszula”.
Aleksander Fredro
Tekst: Bartosz Dubiak
Zdjęcia: Michał Zagórny
W maybel podjęliśmy próbę stworzenia nowego, odchodząc tym razem od odgórnego definiowania stylistyki wnętrza. Kierowani przekonaniem, że nowe wymiary potrzebują zostać w kilku słowach odkryte, bez konieczności ich nazywania. Los nam sprzyjał. Trafiliśmy na tercet, który projektowanie dla emocji pojął w mig. I tak, przejęci tworzeniem nowej generacji myślenia i mówienia o wnętrzach zamieszkanych i udomowionych – wspólnie zakasaliśmy rękawy. Współpraca z Borisem Kudličką, Maciejem Wandzlem oraz Jerzym Pielichowskim, stała się procesem budowania podwalin pod relację, jaką stworzą przyszli mieszkańcy z przyszłym domem. Spoiwa, dzięki któremu upodobnią się do siebie, zrosną i zaczną współistnieć.


Realizacja projektu 190-metrowego mieszkania w kamienicy przy ulicy Żurawiej, jest mariażem przestrzeni ukochanej sercem scenografa i rzemiosła, którego idei gloryfikuje maybel. Spróbujmy odsunąć się teraz daleko od pojęcia eklektyzmu. Nazwijmy to co widzimy – nienazwanym, nadając mu nowe znaczenia, opisując całkowicie nowe formy ekspresji i wyrazu projektowania wnętrz. Nie definiujmy tych zabiegów jako niepoznane dotąd style, to coś zgoła innego.
Dlaczego nazywamy dom zbiorem wymiarów? I wreszcie – dlaczego nie mówimy o stylach z którymi jesteśmy za pan brat? Wierzymy, że dom jest przedłużeniem umysłu i ciała. Skupiamy się na emocjach i przestrzeni, która te doznania buduje. Wyzwala i pobudza, by w efekcie zatracić. Spójrz tylko. Zielony aksamit rozpościera na sofie widok ulubionej polany, po której uparcie biegałeś za motylem. Futrzasta struktura fotela przywraca dotyk, jaki kierowałaś do pierwszego pupila. I obraz, który zastępuje rzeczywistość – przypominając całym sobą – że ciepła bryza szerzy się po kątach, a nadmorskie wakacje w domu to nie przeżytek.
Stworzyliśmy dom bez podziałów. Bez taktownie wyznaczonych granic, bo salon jest wszędzie i może być tam, gdzie będziesz go potrzebować. Nie zabraknie też miejsc siedzących, w których zradzać się będą możliwości budowania i planowania własnego świata. Odrębnego i osobnego, w którym zdejmiesz maskę. Domu, w którym zgromadzone przedmioty świadczyć będą Twoją teraźniejszość, zaznaczając jednocześnie że wszystko przeminie, jednak one pozostaną.
Architektura wnętrz i zbudowanie na jej fundamentach domu – to jak w spektaklu teatralnym – wymagająca zachowania autentyczności sztuka. Sztukateria, piec kaflowy i mosiężne ornamenty klamek, to pieczołowicie dobrane i zatrzymane nie naśladowcze artefakty. Architekturą pokoleń – tak nazwalibyśmy te praktyki, jeśli zachodziłaby taka konieczność – tymczasem jest to mistrzowskie projektowanie; projektowanie spod ołówka Liliopolis.

Autentyczność to gromadzenie przedmiotów unikatowych. Wyprodukowanych w limitowanej serii dziesiątki lat temu lub w świecie współczesnym. To zgoda na użycie surowca naturalnego jednorazowo, w słusznej użytkowo sprawie. To niesamowitość. A niesamowicie zaczynasz się czuć, kiedy żyjesz z tym białym krukiem w relacji. Kiedy obdarza Cię poczuciem bezpieczeństwa, przywodząc na myśl tylko bezpieczne skojarzenia. Staje się Twoją lunetą dzieciństwa, jest ulubionym miejscem, ciszą której kiedyś potrzebowałeś. I nie jest intruzem. I nie odleci.

Najczęściej słyszana fraza – kuchnia otwarta na salon – przestaje mieć znaczenie, kiedy zaczynasz postrzegać dom, jak nienaruszalną przestrzeń pozbawioną ścian. Staje się otwarty, a łóżko do śnienia snów widzisz z każdego kąta, w którym obecnie się znajdujesz. Skrzypienie podłogi pod stopami postawionymi każdego ranka obok szafki nocnej, klucz wkładany wyuczonym sposobem unikającym blokady zamka – to wszystko; te małe tajemnice – sprawiają, że to naprawdę Twoja magia i Twoje miejsce.

Ten projekt pokazuje, że możesz mieć wszystko bez wychodzenia z domu, bo w domu. Niczym nieograniczone, zatopione w feerii barw i wzorów. W odbiciach dzieł sztuki, biżuteryjnie wiszących na ścianach. Symetrycznie spokojne. W miejscu, gdzie mówi się po Twojemu i gdzie wspomina się – co Twoje.
Zauważ, jak bardzo jesteś tu istotny. W tej przestrzeni, którą oswoisz i której nie będziesz musiał określić. I jak bardzo to rozumiemy.
W maybel.